Mnóstwo tej "papierologii" ostatnio u mnie- nawet nie nadążam publikować tych wszystkich kartek, które powstały.
Za to dziś dla odmiany odrobinę sznurka.
Choć do małych te prace nie należą... :)
Dwa kwietniki uplotłam, z zielonego, grubego ( 2 mm) bawełnianego sznurka.
Pasują na doniczkę o średnicy 18 cm.
A w zależności od kształtu doniczki, wyglądają nieco inaczej.
Tym razem poproszono mnie o jak najkrótsze sznurki mocujące, więc swobodnie mogłam zrobić kwietnikom sesję zdjęciową na naszym niziutkim płotku- nie przekraczają długością 1 metra!
W wymyślaniu wzoru nie byłam odkrywcza, postawiłam na to, co już się sprawdziło, kombinację węzłów płaskich i węzłów figowych.
Tylko końcówki- pędzelki, tym razem zaplotłam węzłem spiralnym.
To tyle w temacie plecenia, choć wciąż muszę zrobić obiecane już jakiś czas temu bransoletki, to nadal dominują w mojej pracowni kartki.
Mam nadzieję, że w wakacje uda mi się jakoś podgonić z robotą.
Gdybym tylko nie była wciąż taka zmęczona... a to dopiero początek wielkiej rewolucji w naszym życiu.
Dużo się ostatnio u nas dzieje... i złego i dobrego.
Mam nadzieję, że te niedobre momenty szybko pozostaną wspomnieniem i w pełni będziemy mogli się cieszyć z tego dobra, które już kiełkuje :)
Póki co trzeba zacisnąć zęby, westchnąć cichutko do Boga i ... przetrwać.
Pozdrawiam :)